Bartosz Bereszyński – od zera do bohatera


Zadaniowiec Czesława Michniewicza wyrasta na jednego z najlepszych piłkarzy naszej kadry na MŚ

1 grudnia 2022 Bartosz Bereszyński – od zera do bohatera
ANP/SIPA USA/PressFocus

Bartosz Bereszyński najczęściej był zestawiany jako jeden z symboli porażki reprezentacji Polski podczas Euro 2021. Od tego turnieju kibice zaczęli mieć potworny żal do niego i niechętni widzieli go w kolejnych meczach kadry narodowej. Czesław Michniewicz nie zważał na opinie innych i konsekwentnie powoływał 30-latka, który nie mógł zagrać na swojej nominalnej pozycji. Jako zadaniowiec kapitalnie spisuje się w roli lewego obrońcy, a „Biało-czerwoni” zyskali solidnego defensora na swojej newralgicznej pozycji. Zawodnik Sampdorii wyrasta na bohatera?


Udostępnij na Udostępnij na

U Paulo Sousy i teraz u Czesława Michniewicza pewniakiem do gry na prawej obronie jest Matty Cash. Nikt nie ma wątpliwości co do wyboru piłkarza Aston Villi na tę pozycję w naszej reprezentacji. Bartosz Bereszyński miał być następcą Łukasza Piszczka, a cały czas ma pod górę. W roli lewego obrońcy w barwach narodowych wymyślił go Jerzy Brzęczek, a obecny selekcjoner kontynuuje ten pomysł. Wychodzi na to, że 30-latek wreszcie rozwiązał problem na naszej lewej stronie defensywy.

W Katarze piłkarz Sampdorii Genua wyrasta na jednego z bohaterów reprezentacji Polski. Obecnie trudno nam sobie wyobrazić brak tego zawodnika na pozycji lewego obrońcy. Obyśmy nie mieli kłopotów z obsadą tej pozycji w meczu 1/8 finału mistrzostw świata przeciwko Francji.

Bartosz Bereszyński jedną z opok defensywy

Przed startem mistrzostw świata w Katarze polscy dziennikarze zaczęli donosić o możliwej zmianie taktyki reprezentacji Polski. Czesław Michniewicz w Lidze Narodów próbował ustawiać nasz zespół w ustawieniu z trójką środkowych obrońców, lecz do końca nie zdawało to egzaminu. Jeszcze decydującym elementem do wykonania zmiany była forma Jana Bednarka. Wtedy selekcjoner zdecydował wrócić do formacji, która zadziałała w meczu barażowym ze Szwecją. Bartosz Bereszyński miał wrócić na lewą obronę.

Eksperci i fani nie byli za bardzo ucieszeni na tę wieść. W ostatnich meczach reprezentacji 30-latek wyglądał dość średnio. Dodatkowo wróciły dawne demony braku nominalnego lewego obrońcy. Receptą na to miał być piłkarz Sampdorii Genua. I trzeba powiedzieć, że w jego przypadku Michniewicz trafił świetnie. Od meczu z Meksykiem imponuje on zadziornością i twardą grą. Rywale grający przeciwko niemu mają problemy z wygrywaniem pojedynków indywidualnych. Bereszyński wygląda na świetnie przygotowanego na mundial.

Jeżeli przyjrzymy się statystykom naszej reprezentacji pod względem defensywy, to Bartosz Bereszyński łapie się do czołówki wielu kategorii. W odbiorach jest naszym najlepszym obrońcą, w przechwyconych podaniach wszyscy defensorzy trzymają się na podobnym poziomie, a w wygranych pojedynkach z rywalami w zasadzie tylko środkowi pomocnicy wypadają lepiej od niego. To głównie dzięki większej liczbie takich starć. Warto też odnotować, że piłkarz Sampdorii najczęściej czysto odbiera piłkę przeciwnikowi. Niezwykle rzadko po jego interwencjach sędzia jest zmuszany do używania gwizdka.

Jeszcze musimy dodać, że pozytywne wrażenie nie było budowane na walce z przeciętnymi zawodnikami. W meczu z Meksykiem Bereszyński mocno naprzykrzał się Hirvingowi Lozano. Meksykanin miał kapitalny sezon w Napoli, ale już w pierwszym spotkaniu mundialu został mocno wyhamowany przez polskiego obrońcę. W meczu z Arabią Saudyjską Fires Al-Buraikan (zaliczył asystę w meczu z Argentyną) nie mógł również rozwinąć pełni skrzydeł na swojej prawej stronie. Często Saudyjczycy musieli do tego sektora gry posyłać jeszcze jednego zawodnika, aby próbować rozmontować nas w dwójkowych akcjach. W spotkaniu z Argentyną dużo problemów miał Angel Di Maria, który w pewnym momencie „uciekł” na drugą stronę boiska.

Chwalić możemy Bereszyńskiego za grę w obronie, ale słabiej już to wygląda w ataku. Jednak nie jest tak, że tylko on zawodzi z przodu. Taktyka opracowana przez naszego selekcjonera na ten moment mocno ogranicza nasze płynniejsze poruszanie się w ofensywie. To, że 30-latek wypada słabiej w tej części gry, nie jest tylko jego winą. Tutaj wchodzi już zakres dla całej drużyny, która pod względem atakowania wygląda słabiutko. Jednak w mistrzostwach świata punktów nie przyznaje się za styl gry.

Przeciętny w klubie, świetny w kadrze

Niewiele wskazywało na to, że Bartosz Bereszyński będzie błyszczeć na mundialu w Katarze. Skorzystał trochę na nieszczęściu innych, bo przez problemy naszych środkowych obrońców (zdrowotnych lub z regularną grą) selekcjoner był zmuszony do zmiany formacji. Na pozycji nominalnego lewego obrońcy aktualnie w reprezentacji Polski może zagrać tylko 30-latek z Sampdorii. Były obawy, bo obecny sezon w Serie A dla niego jest mocno przeciętny. Widzieliśmy już lepsze okresy gry polskiego obrońcy we Włoszech. Ostatnio stał się bardziej średniakiem niż zawodnikiem wyróżniającym się w Genui.

To jednak nie sprawiło, że nie zmotywował się odpowiednio na mistrzostwa świata. Bereszyński ma świadomość tego, że za cztery lata może być już za stary na grę w podstawowym składzie naszej reprezentacji. Zresztą on w niej prawie nigdy nie był kluczowym elementem, a tak w zasadzie to miał nim być dopiero u Paulo Sousy. Aż przyszło to nieszczęsne Euro 2020, w którym gdzieś się zagubił. Dopiero teraz w Katarze następuje jego pełna rehabilitacja za dawne błędy.

Mieliśmy pewne obawy co do kilku zawodników reprezentacji Polski. Ci, którzy mieli teoretycznie zawieść, aktualnie wypadają najlepiej. Świetnie w obronie radzi sobie Kamil Glik, w bramce Wojciech Szczęsny pokazuje swoją pełną klasę, a w środku pola ponadprzeciętnie radził sobie Grzegorz Krychowiak (może do momentu gry z Argentyną). Do tego grona trzeba też dopisać Bereszyńskiego, który z od początku turnieju wygląda bardzo pewnie.

Ja naprawdę znam swoją jakość. Uważam, że już wcześniej były dobre momenty. Nie zawiodłem w meczu ze Szwecją, mecz z Włochami kiedyś rozegrałem też na lewej stronie i dałem radę. To były niezłe mecze, choć czasem wynik zmienia opinię. Dziś jest dobry, to i ocena pewnie niezła. Choć to nigdy nie będzie moja nominalna pozycja. Bartosz Bereszyński dla Goal.pl po meczu z Arabią Saudyjską

Aktualnie trudno sobie wyobrazić naszą drużynę bez niego na lewej stronie. Tylko tutaj mogą pojawić się kłopoty. Sztab szkoleniowy do końca nie był ze wszystkim szczery i ukrywano powagę sytuacji zdrowotnej Bartosza Bereszyńskiego. W zasadzie od pierwszego meczu z Meksykiem miał problemy z mięśniem dwugłowym uda. Nasz reprezentant zaciskał zęby i grał dalej na 100% mimo odczuwanego bólu. Dopiero wymiękł w 72. minucie spotkania z Argentyną, w którym został zmieniony przez Artura Jędrzejczyka.

Kontuzja Bereszyńskiego dużym problemem Michniewicza?

– Grał już z kontuzją dwa poprzednie mecze na zaciśniętych zębach. W końcówce powiedział, że już nie da rady – powiedział po meczu z Argentyną Czesław Michniewicz dla TVP Sport.

Jeżeli uraz naszego zadaniowca okazałby się zbyt poważny, to zaczynają się problemy dla naszej reprezentacji. Jeżeli chodzi o ustawienie 1-4-4-2 (tak jak gramy w tym turnieju z różnymi modyfikacjami), to tutaj jedynym piłkarzem mogącym grać na pozycji lewego obrońcy jest Bartosz Bereszyński. Doświadczenie z gry w tym sektorze ma Artur Jędrzejczyk, który był podstawowym wyborem Adama Nawałki podczas Euro 2016. Tylko od tego turnieju upłynęło już ponad sześć lat… Ewentualną opcją może być jeszcze Robert Gumny, ale w kadrze za dużo na tej pozycji nie grał.

Ewentualne przerwa od gry Bereszyńskiego mogłaby zmusić selekcjonera do zmiany formacji taktycznej. Być może musielibyśmy wrócić do gry w ustawieniu 1-3-5-2, bo lepiej na pozycji lewowahadłowego niż nominalnego lewego obrońcy czuje się Nicola Zalewski. Tylko w tym przypadku wracamy do problemu z formą naszych środkowych obrońców. W zasadzie w gazie są tylko Jakub Kiwior i Kamil Glik. Brakuje nam kogoś sprawdzonego do gry na pozycji półprawego stopera, bo w meczu towarzyskim z Chile było widać po Janie Bednarku brak regularnej gry. Wracając do samego piłkarza Romy, to trzeba też mieć na uwadze to, że z Meksykiem przerosła go presja mundialu.

Do meczu z Francją nie mamy za wiele czasu. Zagramy z nią w niedzielę 4 grudnia o 16:00. Może nasza drużyna nie prezentowała pięknej i ofensywnej gry, ale przy obecnym stylu defensywnym też traciła siły. Nasi też potrzebują regeneracji i nadziei na to, że jednak uraz piłkarza Sampdorii nie będzie zbyt poważny. W jednym z najważniejszych meczów od wielu lat dla kadry Polski potrzebni będą wszyscy kluczowi zawodnicy. A dzięki swojej grze w Katarze Bartosz Bereszyński wskoczył do hierarchii najważniejszych piłkarzy „Biało-czerwonych” na mistrzostwach świata 2022.

***

Można śmiało mówić, że Bartosz Bereszyński staje się bohaterem naszej reprezentacji w Katarze. Jeszcze w połowie listopada nie wyobrażaliśmy go sobie w pierwszym składzie „Biało-czerwonych”. Teraz drżymy o jego zdrowie, bo tak skutecznie grającego zawodnika w obronie nam będzie bardzo potrzeba w meczu 1/8 finału z Francją. Na starcie z obrońcami tytułu musimy wystawić nasze najlepsze działa. A wśród nich jest właśnie 30-latek z Genui.

Czekał on na moment, w którym w pełni zastąpi Łukasza Piszczka, a los mianował go zadaniowcem. Człowiekiem, który na nie swojej pozycji rozgrywa turniej życia. Życzymy mu, aby on nie skończył się na najbliższym meczu. I żebyśmy mogli w nim zobaczyć Bereszyńskiego, który będzie zatrzymywać atakujących Francuzów.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze