„Barca” tylko traci; remis w hicie La Liga


Strata dwóch oczek, Messiego i Busquetsa – to nie był dobry wieczór dla Barcelony

22 września 2016 „Barca” tylko traci; remis w hicie La Liga

Hit 5. kolejki La Liga Santander na Camp Nou nieco rozczarował, nie ma co tego ukrywać. Pojedynki Barcelony z Atletico zawsze były niezwykle elektryczne, jednak środowe starcie okazało się zdecydowanie bardziej wyrachowane. Katalończycy nie wykorzystali niespodziewanego potknięcia Realu Madryt w starciu z Villarealem i również podzielili się punktami z Atletico. Kibiców „Blaugrany” boleć będzie jednak nie tylko strata dwóch oczek. 


Udostępnij na Udostępnij na

„Barca” miała realną szansę na zbliżenie się w ligowej tabeli do „Królewskich” na zaledwie jeden punkt. Podopieczni Luisa Enrique byliby blisko zrealizowania postawionego sobie celu, gdyby nie splot nieprzewidzianych sytuacji. Trener „Blaugrany” będzie miał w najbliższych dniach sporo pracy. Jego piłkarze nie zagrali bowiem tak, jak nas do tego przyzwyczaili, zwłaszcza w ligowych meczach z „Atleti”. „Barca” – szczególnie na Camp Nou – w pojedynkach na krajowym podwórku zazwyczaj nie dawała ekipie Diego Simeone większych szans. W środowy wieczór było zgoła odmiennie. Praktycznie w żadnym momencie gospodarze nie byli w stanie w pełni zdominować rywala, mimo tego, że przez większość czasu utrzymywali się przy futbolówce (żadna to oczywiście nowość). Znamienne jest jednak to, że atakujący „Barcy” nie rwali się do szaleńczych ataków, nie próbowali stłamsić przeciwnika, by ten w końcu sam popełnił błąd.

Przestraszone Atletico

Nie tylko Barcelona nie była sobą podczas środowego pojedynku. Atletico momentami również wyglądało nieswojo. W kilku sytuacjach, z których można było stworzyć naprawdę spore zagrożenie pod bramką Ter Stegena, piłkarze „Atleti” zachowywali się najzwyczajniej dziwnie. Jak choćby Carrasco, który będąc w sytuacji jeden na jeden z obrońcą na rogu pola karnego, zdecydował się wycofać piłkę do linii obronnej, aby po dziesięciu sekundach piłka ta opuściła plac gry po nieudanym, prostym podaniu Filipe Luisa. Niekiedy „Colchoneros” zachowywali się z przodu tak, jakby piłka parzyła ich w nogi, jakby ktoś zabronił im strzelać w stronę niemieckiego bramkarza.

Taktyka Diego Simeone nie wyglądała na taką, która zakładała grę na remis. Madrytczycy nie angażowali większej liczby zawodników w akcje ofensywne nawet po bramce Rakiticia na 1:0. Argentyński trener na chłodno przyjmował kolejne boiskowe wydarzenia na Camp Nou. Próbował reagować zmianami, które doprowadziły w końcu do nieco ostrzejszej gry. Cholo trafił zresztą ze zmianami personalnymi, bo wprowadzony w 60. minucie Correa już minutę później wpisał się na listę strzelców i ustalił wynik spotkania.

Umtiti tu, Umtiti tam i problemów ciąg dalszy

Strata dwóch oczek może nie okazać się najgorszą wiadomością dla fanów Blaugrany w kontekście starcia z Atletico Madryt. Pierwszy kwadrans drugiej połowy raczej nie sprzyja temu, by przeprowadzać zmiany w drużynie. Dlatego kiedy już w 51. minucie Busquets szykował się do zejścia, jasnym było, że nie jest to korekta techniczna. W przypadku reprezentanta Hiszpanii strachu raczej nie ma, bo wstępne informacje mówią po prostu o bólu żołądka. Mocniej serce kibiców Barcy zaczęło jednak bić kilka minut później, kiedy o zmianę poprosił Leo Messi. Argentyńczyk po raz kolejny trzymał się za mięsień uda, którego kontuzja doskwiera mu już od jakiegoś czasu. Nic dziwnego, że w obozie Barcelony zaczął panować niepokój. Wszak wielu kibiców katalońskiego klubu uważa Busquetsa za równie ważnego piłkarza co Messi. I brak mistrza świata i Europy był w ostatnich trzydziestu minutach bardzo widoczny.

Po dzisiejszych pojedynkach na hiszpańskich boiskach trudno powiedzieć, że La Liga obrońcami stoi. Na Estadio Santiago Bernabeu najpierw Sergio Ramos po raz kolejny pokazał, że do miana gracza odpowiedzialnego sporo mu brakuje, zaś dwie godziny później na Camp Nou Javier Mascherano udowodnił, że daleko mu do formy prezentowanej choćby w poprzednim sezonie. Argentyński stoper ma szczęście, że w meczu z Atletico nie mógł wystąpić Umtiti, który najprawdopodobniej okaże się zbawcą Barcelony w tym sezonie. „Masche” od kilku tygodni prezentuje się poniżej oczekiwań. To na niego spadła odpowiedzialność za porażkę z Alaves. Nawet w starciu z Leganes Javier kilkukrotnie udowadniał, że nie czuje się obecnie na boisku zbyt komfortowo. Przeciwko Atletico to również on, do spółki z Pique, zawalił przy bramce dla gości.

Status quo zachowany

Jak już wspomnieliśmy, Barcelona nie wykorzystała okazji, by zbliżyć się w ligowej tabeli do Realu Madryt. „Królewscy” zachowali więc pozycję lidera i wyprzedzają Dumę Katalonii o trzy oczka. Dwóch gigantów rozdziela jednak Sevilla. O ile po meczu „Królewskich” z „Żółtą Łodzią Podwodną” nie brakowało opinii o tym, że takimi meczami przegrywa się liga, o tyle co mają powiedzieć fani Barcelony? „Barca” straciła w tym sezonie już pięć punktów na piętnaście możliwych. Ligi nie wygrywa się we wrześniu.

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze