Awers i rewers monety życia Eusebio Di Francesco


12 lutego 2015 Awers i rewers monety życia Eusebio Di Francesco

Eusebio Di Francesco. Człowiek, którego jak nikogo innego na świecie cechują upór oraz walka ze wszelkimi przeciwnościami losu. Obecny trener Sassuolo niejednokrotnie jako piłkarz posmakował Serie B, do którego spadały drużyny przez niego reprezentowane. Jako piłkarz nie osiągnął wielkich sukcesów. Jako trener... cóż, w tym przypadku wszystko jeszcze przed nim.


Udostępnij na Udostępnij na

Piłkarska przygoda pana Di Francesco nie należała do najprzyjemniejszych, a na pewno nie przyniosła większych rezultatów w postaci trofeów na półkach. Rozpoczął w Empoli, które w obecnym sezonie jest beniaminkiem Serie A i radzi sobie całkiem przyzwoicie. Jednak za czasów gry Eusebio w drużynie „Azzurich” nie było tak kolorowo. Wraz z jego debiutem w sezonie 1987/88 zespół ze Stadio Carlo Castellani posmakował spadku do niższej ligi, czyli Serie B. Kolejny epizod również nie należał do najbardziej kolorowych, ponieważ Empoli po roku gry w Serie B zostało zdegradowane do jeszcze niższej ligi, Serie C1.

Cierpliwość obecnego szkoleniowca Sassuolo wyczerpała się po zakończeniu sezonu 1990/91, po którym postanowił zmienić barwy klubowe i wrócić do Serie B. Jego wybór padł na AS Lucchese, w którym spędził pełne cztery sezony. Mimo przywiązania do Lucchese, ambicje Di Francesco wzięły górę i postanowił on przenieść się do zespołu z pierwszej ligi. Takowym okazała się Piacenza Calcio. To właśnie gra dla drużyny, w której swoją karierę rozpoczynał legendarny snajper Milanu Filippo Inzaghi, stała się kluczem do jego dalszej, o wiele bardziej perspektywicznej kariery. Mimo tego, że Piacenza radziła sobie bardzo słabo, balansując na cienkiej granicy oddzielającej ją od spadku, to włodarze Romy zainteresowali się grą lewoskrzydłowego pomocnika, mającego w przyszłości prowadzić Sassuolo, któremu niejednokrotnie szargało nerwy innym selekcjonerom w lidze włoskiej.

Na grę w Romie przypada szczyt kariery piłkarskiej Di Francesco. Szczyt, na którym nie odcisnął poważniejszego piętna, nie okraszając go tym samym flagą ze swoim nazwiskiem. W Rzymie spędził cztery lata, podczas których zdobył zaledwie jedno mistrzostwo Włoch. Odsunięty od składu, pozbawiony nadziei na grę w podstawowej jedenastce, postanowił wrócić do Piacenzy, której pomógł w utrzymaniu się na tratwie zwanej Serie A. Ten stan rzeczy nie utrzymywał się zbyt długo, ponieważ już w 2003 roku Di Francesco przypomniał sobie smak degradacji do niższej ligi. Tym razem, nie czekając, ani nie mając żadnych wątpliwości, postanowił zmienić barwy klubowe, zasilając tym samym drużynę ówczesnego beniaminka, Ancony Calcio.

Jedną z rzeczy, których nie można odmówić Eusebio, był jego talent do wybierania zespołów, które spadały do niższej ligi. To samo czekało Anconę, którą Di Francesco opuścił już po pół roku, przenosząc się do Perugii. I tym razem lewoskrzydłowy pomocnik okazał się być „zwiastunem degradacji” i to w dodatku podwójnej. Najpierw przez słabe wyniki jego drużyna spadła do Serie B, potem przez problemy finansowe do Serie C1. Ten moment utwierdził Di Francesco, że pora już by zawiesić korki na kołku.

Eusebio Di Francesco
Eusebio Di Francesco (fot. zetaboards.com)

W tym samym roku, w którym postanowił zakończyć piłkarską karierę, został wybrany na kierownika sportowego malutkiego klubu Atessa Val di Sangro (już nieistniejącego). Jego przygoda z trenerką nabierała rozpędu, prowadząc go przez zespoły takie, jak Lanciano, Pescara czy Lecce, by ostatecznie doprowadzić go do Sassuolo.

Drużynę ze Stadio Alberto Braglia prowadził dwukrotnie. Za pierwszym podejściem nie spełnił oczekiwać zarządu, którego cierpliwość skończyła się po 2,5 rocznej współpracy. Kolejne pół roku na odbudowę zespołu otrzymał Alberto Malesani, którego pod koniec sezonu zastąpił… powracający Eusebio Di Francesco. Jego determinacja i umiejętności pozwoliły Sassuolo przebojem dostać się z Serie B do Serie A, w której jest do dzisiaj.

W swoim pierwszym sezonie w Serie A Sassuolo musiało zmagać się z wieloma problemami. W końcu według starej zasady (pierwszy sezon jest najgorszy dla beniaminka) Sassuolo musiało nabrać hartu i przyzwyczaić się do poziomu panującego w wyższej lidze. W tamtym sezonie ekipa prowadzona przez Di Francesco wylądowała na 17. pozycji, czubkiem butów ocierając się o degradację. Największym problemem była obrona, która pozwoliła na utratę 72 bramek w 38 spotkaniach, jedynie w pięciu z nich zachowując czyste konto.

Berardi
To właśnie w dużej mierze dzięki Berardiemu drużyna Di Francesco radzi sobie całkiem przyzwoicie (fot. raccontidisport.altervista.org)

A jak sytuacja wygląda w obecnym sezonie? Sassuolo zajmuje 12. pozycję, mając tyle samo punktów, co Milan (11 miejsce) oraz Inter (10 miejsce). Widać zdecydowaną poprawę w obronie i o wiele większą skuteczność w ataku, co Di Francesco zawdzięcza tercetowi Sansone–Zaza–Berardi.

Eusebio pokazał, że potrafi uczyć się na błędach, co doskonale obrazują wyniki. Jego pozycja w klubie jest niepodważalna, a zaciętość i zaangażowanie widoczne w jego poczynaniach coraz bardziej przekładają się na grę jego podopiecznych. Wykorzystując błędy i potknięcia innych klubów, drużyna Sassuolo wspina się po szczeblach Serie A, dążąc ku miejscom premiującym zespół do gry w europejskich pucharach.

Pytaniem, które trzeba sobie zadać, jest: Czy Di Francesco pozostanie w Sassuolo?

Wszystko zależy od losowych wypadków. Ostatnimi czasy bardzo dużo mówi się o pochodzącym ze środowiska Fiorentiny zainteresowaniu osobą selekcjonera.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze