Angielski futbol totalny


Postawa Asenalu Londyn to hit tego sezonu. „Kanonierzy” grają pięknie, skutecznie i wygrali prawie wszystkie mecze, jakie mieli do rozegrania. Zdecydowanie przewodzą w tabeli Premiership jak i grupy H Ligi Mistrzów. Co się stało?


Udostępnij na Udostępnij na

W poprzednim sezonie podopieczni Arsene’a Wengera grali przecież bardzo koślawo. Często gubili punkty z ligowymi słabeuszami, z Ligi Mistrzów odpadli zaskakująco szybko po konfrontacji z PSV Eindhoven, a przede wszystkim brakowało im skuteczności. Do tego przez kontuzje prawie cały sezon stracili Robin van Persie i Thierry Henry. Kiedy ten drugi odszedł latem do FC Barcelony, wszystkim wydawało się, że to koniec nowocześnie grającego Arsenalu, który dwa sezony temu dotarł do finału LM i zawsze walczył o triumf w Premier League.
Nic bardziej mylnego. Oglądając dzisiejszą grę piłkarzy z Ashubrton Grove można odnieść wrażenie, że bez ‘Titi’ego” piłkarze grają zdecydowanie lepiej, gra nie jest podporządkowana pod żadnego zawodnika i każdy w drużynie jest na tym samym szczeblu hierarchii. „Kanonierzy” znów bawią się piłką, konstruują akcje w zawrotnym tempie, niczym w roku 2003, kiedy sięgali po mistrzostwo kraju.

Największa w tym zasługa oczywiście Arsene’a Wengera, który nie dawno obchodził 10-lecie swojej pracy z drużyną z północnego Londynu. Jeszcze niedawno wszyscy ganili go za sprowadzanie nieznanych lub przeciętnych zawodników, którzy nie pociągną zespołu do wielkich sukcesów. Tymczasem inwestycja Francuza zaczyna zwracać się w zatrważającym tempie. Na cichą gwiazdę drużyny wyrasta zaledwie 20-letni Cesc Fabregas. Sprowadzony z Barcelony jeszcze jako junior był przymierzany na następcę Patricka Vieiry. Ba! Nawet odziedziczył numer po francuskim wieżowcu. Tyle tylko, że Hiszpan jest zupełnie innym typem piłkarza niż zawodnik Interu Mediolan. Dużo lepszym. Fabregas ma kapitalny przegląd pola, każde jego dotknięcie futbolówki jest głęboko przemyślane, każde podanie idealnie celne. W tym sezonie Cesc poprawił także strzały z dystansu, co przyniosło efekt w postaci pięciu bramek w pięciu kolejnych spotkaniach. Fabregas wyrasta na wielkiego lidera, jednak wcale nie jest głównym rozgrywającym drużyny. W konstruowaniu akcji często wyręczają go… skrzydłowi, czyli Tomas Rosicky i Alex Hleb. Obaj to nominalni środkowi pomocnicy, ale dzięki wrodzonej boiskowej inteligencji na skrzydle radzą sobie równie dobrze. I wreszcie Emmanuel Adebayor. Byłego piłkarza Monaco jeszcze sezon temu można było porównać do naszego Pawła Brożka, czyli piłkarza, który seryjnie marnuje znakomite okazje strzeleckie. A teraz? Togijczyk otwiera klasyfikacje strzelców Premiership. Zresztą Brożek to samo czyni w Orange Ekstraklasie. Nie będę wspominał już o Robinie van Persie’im. Wystarczy sam fakt porównania jego klasy do tej, jaką prezentował Dennis Bergkamp.
Arsenal Londyn to ogólnie niesamowicie młody zespół. Średnia wieku pierwszej drużyny wynosi 25 lat, a całej kadry jest jeszcze o rok mniejsza! Dynamicznie rozwija się Theo Walcott, wydaje się, że już w następnym sezonie będzie mógł zająć miejsce Hleba w podstawowej jedenastce. Abou Diaby zaprezentował próbkę swoich umiejętności w meczu z Derby. A i oczywiście nie można zapomnieć o Łukaszu Fabiańskim, który na pewno nie został sprowadzony na Emirates Stadium, aby wiecznie grzać ławę.

Jeżeli „Kanonierzy” wygrają w tym sezonie jakieś znaczące trofeum, fenomen drużyny Wengera stanie się faktem. Jak dotąd Arsenalowi przylgnęła łatka drużyny, która nie potrafi postawić kropki nad „i”. Może to im się udać jeszcze w tym sezonie, wprawdzie już bez Henry’ego, Vieiry, Piresa, Cole’a czy Ljunberga, ale z zaciągiem prawdziwych „młodych wilków”.

49 – tyle spotkań z rzędu Arsenal Londyn nie przegrał w Premiership. To rekord tych rozgrywek. „Kanonierzy” 50. spotkanie przegrali 0:1 po kontrowersyjnym spotkaniu na Old Trafford z Manchesterem United.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze