A melanż trwa…! Druga twarz Legii w Lidze Mistrzów


Puchary na wiosnę w Warszawie!

7 grudnia 2016 A melanż trwa…! Druga twarz Legii w Lidze Mistrzów
Grzegorz Rutkowski

Legia Warszawa pokazała drugie, kompletnie inne oblicze w ostatnim meczu grupowym tej edycji Ligi Mistrzów. W spotkaniu, w którym była potrzebna wyrachowana gra na wynik, mistrz Polski pokazał, że może skutecznie rywalizować na najwyższym szczeblu europejskich pucharów. Kiedy ostatnio jakaś drużyna awansowała do Ligi Europy, nie mówiąc o dalszej fazie LM, z bilansem bramkowym 9:24?


Udostępnij na Udostępnij na

Druga twarz Legii

Dotychczas drużyna z Łazienkowskiej kojarzona była jako wariaci o ułańskiej fantazji z kraju, w którym po ulicach biegają białe niedźwiedzie. Na meczach której pada ogromna liczba bramek, a rywale „Wojskowych” mają wylaną autostradę do bramki Malarza. Drużynę, którą bardzo dobrze się ogląda, ale jak nachodzi zaduma po końcowym gwizdku, już nie jest tak optymistycznie. Jak się okazało, możliwe jest jednak inne oblicze zespołu Magiery.

Legia w meczu o coś, czyli o wszystko, zdołała pokazać kompletnie inny futbol. Właściwie całe spotkanie, poza kilkoma krótkimi fragmentami, prezentowała się w sposób wyrachowany i odpowiedzialny. Grę gospodarzy cechowało ogromne zaangażowanie, podwajanie rywala, mobilność, uważna gra defensywna całej drużyny. Zawodnicy gryźli trawę, tak jakby każdy z nich reprezentował swoją narodową reprezentacje w finale mistrzostw świata. Legia w dzisiejszym meczu grała jako drużyna, jako kolektyw.

Sporting Lizbona, poza początkiem meczu i kilkoma nerwowymi akcji w końcówce meczu, nie zagroził bramce Malarza. W główniej mierze zostały skutecznie wyłączone z gry skrzydła Portugalczyków, Gelsos Martins nie miał dużo swobody w grze, liczba dośrodkowań z bocznych rejonów boiska była niewielka. Serce radowało się od patrzenia na dzisiejszą grę Vadisa czy Radovicia, którzy przyćmili gwiazdy Sportingu warte kilkadziesiąt milionów euro, których część niedawno zdobyła mistrzostwo Europy we Francji.

Czemu tak późno?

No właśnie, czy można było grać w ten sposób wcześniej? Sporting to z pewnością nie Real czy Borussia, ale trzeba sobie jasno powiedzieć, że Legia rosła wraz z kolejnymi meczami Ligi Mistrzów. Od pogromu w pierwszym meczu z Borussią Dortmund, jeszcze za Besnika Hasiego, w każdej kolejnej rywalizacji podopieczni trenera Magiery prezentowali się lepiej. Po przerwie zimowej, obozach przygotowawczych i możliwej spokojnej pracy szkoleniowca z drużyną, należy wypatrywać Ligi Europy z optymizmem.

Tak naprawdę o faktycznej sile Legii Warszawa przekonamy się w fazie pucharowej niższego szczebla rozgrywek. Obecność drużyn o podobnym potencjale, dwumecz, w którym potrzebna i niezbędna jest wyrachowana gra, jak w dzisiejszej rywalizacji z Portugalczykami. Oby, mimo braku awansu do dalszej fazy Ligi Mistrzów, Legia nie została obkupiona ze swoich największych gwiazd sprawdzonych na najwyższym z możliwych szczebli piłki nożnej.

Komentarze
And (gość) - 7 lat temu

No to zobaczymy co Legia teraz pokaże, oby rywal był odpowiedni.

Odpowiedz
iGol.pl (gość) - 7 lat temu

Chętnie bym zobaczył rewanż z Ajaxem :)

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze