W 2012 roku tuż przed Euro Puchar Niemiec wygrała Borussia, a dwa lata później przed mundialem w Brazylii Bayern Monachium. Idąc prawem serii, dziś triumfatorem powinna zostać Borussia. Tak się jednak nie stało. Pep Guradiola żegna się z Bayernem zdobyciem Pucharu Niemiec, ale nie było to zwycięstwo łatwe, ponieważ o triumfie zdecydowały dopiero rzuty karne.
W obu zespołach w wyjściowych składach nie było zbyt wielu wielkich zaskoczeń. Największym z nich była chyba obecność Joshuy Kimmicha, który wystąpił od pierwszej minuty na środku obrony w zespole gości z Monachium. Młody Niemiec dostał we wtorek powołanie do szerokiej kadry na Euro 2016 i w sobotę to właśnie on, a nie Mehdi Benatia, wystąpił od początku.
#FCBayern's #DFBCup final line-up:
Neuer – Thiago, Ribéry, Lewandowski, Costa, Boateng, Lahm (C), Vidal, Müller, Alaba, Kimmich | #FCBBVB— FC Bayern English (@FCBayernEN) May 21, 2016
A tak wyglądał skład Borussii. Tutaj bez większych niespodzianek.
https://twitter.com/BVBfansFF/status/734066337958514690
Przyglądaliśmy się przede wszystkim reprezentantom Niemiec, którzy za niecały miesiąc (16 czerwca) zagrają z naszą drużyną. Żaden z kluczowych graczy ofensywnych kadry Joachima Loewa w pierwszej połowie jednak nie zachwycił, a z dużo lepszej strony pokazali się defensorzy – na uwagę zasługiwał zwłaszcza… Kimmich, który emanował spokojem. Kiedy miał interweniować, robił to bardzo poprawne i ci bardziej pamiętliwi kibice mogli sobie przypomnieć marcowy „Der Klassiker”, gdy w Dortmundzie zawodnik Bayernu zagrał niemal jak profesor i, kto wie, być może wtedy zainteresował na poważnie selekcjonera naszych zachodnich sąsiadów.
Spotkanie w pierwszej części nie zachwycało. Obie drużyny, a zwłaszcza Borussia, traciły bardzo dużo piłek i z rzadka wychodziły z akcjami ofensywnymi. Bayern w ofensywie prezentował się lepiej, natomiast miał problemy ze sforsowaniem szczelnej defensywy dortmundczyków. Lewą stroną próbował kilkukrotnie szarżować Franck Ribery, a na prawej stronie zagrożenie starał się stworzyć Douglas Costa. W pierwszej połowie Bayern w nie swoim stylu oddał kilka uderzeń z dystansu, ale bramkarze byli praktycznie bezrobotni.
Skrzydłowy z Brazylii również w drugiej połowie starał się rozerwać defensywę graczy Thomasa Tuchela. Kolejne 45 minut było bardzo podobne do pierwszej części. Bayern długo rozgrywał piłkę, grał cierpliwie i przez większość czasu oglądaliśmy piłkarskie szachy. Ciśnienie kibicom mogło skoczyć w końcówce, kiedy sytuację miał Robert Lewandowski, a później Pierre-Emerick Aubameyang. Dwaj najlepsi strzelcy zeszłego sezonu ligowego nie trafili do siatki. Po 90 minutach mieliśmy bezbramkowy remis, a to oznaczało dogrywkę. Doszło więc do powtórki scenariusza sprzed dwóch lat, kiedy Bayern po dogrywce pokonał 2:0 Borussię. Najciekawszym akordem drugich 45 minut było chyba zejście na kwadrans przed końcem Matsa Hummelsa, który w ten sposób pożegnał się z Borussią.
https://twitter.com/bvbstufff/status/734111888620060672
W drugiej połowie uaktywnił się Robert Lewandowski, podobnie było w pierwszej części dogrywki. Na samym jej początku po dobrej kombinacji miał piłkę w polu karnym, ale jego uderzenie zablokował perfekcyjnie Erik Durm. „Lewy” wchodził często w pojedynki koszulka w koszulkę z obrońcami Borussii, walczył ambitnie, ale było zarówno po nim, jak i po innych zawodnikach widać potężne zmęczenie sezonem. Częsty obrazek stanowiły skurcze, które łapały zawodników obu zespołów. Łukasz Piszczek z kolei skupił się przede wszystkim na defensywie, gdzie zagrał bardzo dobre zawody. Mógł on zaliczyć asystę w 84. minucie, ale jego podanie zmarnował Aubameyang. W ofensywie pojawiał się jednak zdecydowanie rzadziej.
O rozstrzygnięciu meczu zdecydowały więc rzuty karne. Wykonywali je lepiej gracze Bayernu (trafili Vidal, Lewandowski, Mueller, Costa, z kolei w Borussii pudło zaliczyli Sokratis i Sven Bender), którzy zrewanżowali się za zeszłoroczną porażkę w półfinale z dortmundczykami po… rzutach karnych! Pep Guradiola zdobywa zatem na pożegnanie ostatnie trofeum.
https://www.youtube.com/watch?v=qBkToufKXcM