Za sobą mamy przerwę reprezentacyjną, w trakcie której wielu sympatyków zatęskniło za ligowymi rozgrywkami. Trudno się temu dziwić. Wszak mieliśmy chwilę na wzięcie oddechu od rodzimego haratania gały i oglądanie piłki na międzynarodowym poziomie. Ale, o czym świetnie wiedziała Amy Winehouse, żaden odwyk nie może trwać zbyt długo. Z tym że 16. kolejka ekstraklasy postanowiła swojego kibica bez pardonu zdzielić po głowie i zaaplikować mu na dzień dobry mocno przeciętny układ spotkań z jednym tylko hitem. Czy mogło być gorzej?
Chyba nie ma nic lepszego niż po naprawdę udanym reprezentacyjnym tygodniu uraczyć swe zmęczone szaro-jesienną codziennością oczy i obejrzeć w końcu futbol na odpowiednim poziomie, jaki serwują nam w swojej łaskawości kluby ekstraklasy. Osobiście za rodzimymi rozgrywkami stęskniłem się niczym za narzeczoną, która wyjechała na Erasmusa, a wiem, że podobnych mi dewiantów jest więcej. Nie odstrasza nawet mizerny układ spotkań 16. kolejki ekstraklasy, co nie oznacza, że każdy kibic powinien się nim cieszyć, ponieważ, nie oszukujmy się, mogło być lepiej… dużo lepiej.
W Europie szlagiery
Nadchodząca seria gier w ekstraklasie nie powala na kolana, ale przede wszystkim bardzo kontrastuje z wydarzeniami w topowych europejskich ligach. Dość wspomnieć, że w najbliższy weekend będziemy świadkami takich meczów jak derby Madrytu, niemiecki klasyk BVB – Bayern, konfrontacja Jose Mourinho z Arsene’em Wengerem czy też derbowa potyczka odradzających się (?) mediolańskich zespołów. Taka wyliczanka naprawdę robi wrażenie. Trudno w to wspaniałe tło wpisać jakoś wydarzenia z polskich boisk. Co nie oznacza, że kibic znad Wisły nie będzie miał co oglądać.
Hâte d'être ce week-end.. ??⚽️
Atlético Madrid ⚡️ Real Madrid
Man. United ⚡️ Arsenal
Bayern Munich ⚡️ Dortmund
Milan AC ⚡️ Inter Milan— Passion Football Club (@PassionFootClub) November 14, 2016
Mimo że 16. kolejka ekstraklasy nie obfituje w szczególnie ciekawie zapowiadające się spotkania, jest tam jedna perełka. W rozkładzie jazdy na najbliższy weekend w oczy rzuca się mecz Jagiellonii z Legią. Jagiellonia, wiadomo, mistrz „jesieni” i aktualny lider rozgrywek. No i Legia, która powoli wynurza się z odmętów ligowej głębiny i po mizernym początku sezonu pnie się w górę. To naprawdę będzie emocjonujące spotkanie!
Legia całkiem niedawno w znakomitym stylu wygrała zremisowała z Realem, czym głośno i wyraźnie dała ligowym konkurentom do zrozumienia, że mistrz wraca i znów chce rządzić. Cieszy taki obrót spraw, ale należy pamiętać o starej maksymie „bić mistrza” i właśnie z takim nastawieniem na boisko w piątkowy wieczór wybiegną podopieczni Michała Probierza. To naprawdę będzie meczycho.
Mogło być gorzej?
Wracając do ogólnej oceny zbliżającej się serii ekstraklasowych gier, wiele osób „zarzuca” szesnastej kolejce, że jest jedną z najgorszych, o ile nie najgorszą z możliwych, w tym sezonie. Czy naprawdę jest aż tak źle?
Cóż, biorąc pod uwagę jakość i style gry poszczególnych drużyn, w zachwyt popaść nie sposób. Większość potyczek zapowiada się na niezbyt porywające widowiska lub – jak kto woli – mecze dla koneserów. Nie oznacza to jednak jakiegoś strasznego paździerzu, ponieważ w polskiej lidze mamy mnóstwo pozasportowych smaczków. Chociażby potyczka Pogoni z Wisłą Kraków. Raz, że na ławce „Portowców” zasiada Kazimierz Moskal, który z krakowskim klubem na zawsze złączony jest sentymentalną więzią, a dwa… Wisła ma nowego trenera (a raczej parę trenerską). Nie żeby coś, ale „nowa miotła” wcale nie była potrzebna, ponieważ „stara” ostatnio potrafiła poprowadzić zespół do serii siedmiu meczów bez porażki. A to tylko przykład pierwszy z brzegu.
Większość potyczek zapowiada się na niezbyt porywające widowiska lub – jak kto woli – mecze dla koneserów. Nie oznacza to jednak jakiegoś strasznego paździerzu, ponieważ w polskiej lidze mamy mnóstwo pozasportowych smaczków.
Tak więc wcale tak tragicznie nie jest. Może i faktycznie niewiele meczów zapowiada się na piłkarską ucztę, ale też żaden nie wydaje się aspirować do „legendarnej” potyczki Podbeskidzie Bielsko-Biała – Górnik Łęczna. Chociaż… ta druga drużyna mierzyć się będzie z Ruchem Chorzów i gdyby odwrócić tabelę, byłoby to bezsprzecznie spotkanie na szczycie, gdyż oba kluby zamykają stawkę.
Kolorowo nie jest, ale chodzi tu o deprecjonowanie drużyn czy rozgrywek ekstraklasy. Wszyscy bowiem kochamy to, co polskie, a piłkę przede wszystkim.