10. kolejka Serie A


Doczekaliśmy się! Wszyscy fani włoskiej ekstraklasy na brak emocji z pewnością nie mogli wczoraj narzekać. Dziesiąta seria spotkań Serie A obfitowała nie tylko w kilka wspaniałych widowisk, ale przede wszystkim w ogromną liczbę bramek. W dziesięciu wczorajszych pojedynkach zdobyto aż trzydzieści cztery gole, co daje bardzo wysoką średnią - 3,4 bramki na mecz. W hicie kolejki AS Roma pokonała w derbowym pojedynku Lazio Rzym 3:1. Diametralnej metamorfozy doznał Milan, który rozgromił w Genui tamtejszą Sampdorię. Postacią kolejki śmiało można uznać napastnika Juventusu Turyn – Davida Trezeguet, który swoją znakomitą grą wywalczył dla "Starej Damy" komplet punktów w meczu z Empoli.


Udostępnij na Udostępnij na

Jedni mówią, że to cud, zaś drudzy uważają, że to tylko jednorazowy wypadek przy pracy. Nic dziwnego, że zdania są podzielone skoro po okresie fatalnej gry, Milan ponownie zadziwił, oczarował, zachwycił. Jednym słowem Milan znów jest wielki. „Rossoneri” pokonali, ba rozgromili wczoraj na wyjeździe Sampdorię Genua aż 5:0. Mimo, że podopieczni Carlo Ancelottiego wszystkie bramki strzelili w drugiej połowie, to gra Mediolańczyków w całym spotkaniu mogła podobać się kibicom włoskiej ekstraklasy. Nikt nie spodziewał się, ze Milan będzie w stanie w kilka dni pozbierać się po porażce z Romą i rozegrać aż tak dobre spotkanie. „Rossoneri” przypominali zespół, który w maju 2007 roku zdobywał w Atenach Puchar Europy. Świetna organizacja, wzajemne uzupełnianie się, piekielnie mocna linia pomocy i oczywiście fenomenalna skuteczność – powróciły więc walory, które stały się w ostatnich latach swoistą wizytówką klubu z Mediolanu. Z pewnością fani Milanu mogą odetchnąć z ulgą. „Rossoneri” przerwali fatalną passę dwóch porażek z rzędu i po wczorajszej wygranej awansowali na dziesiąte miejsce w tabeli. Z kolei Sampdoria, która była przed wczorajszym meczem uważana za faworyta!, „zwiodła na całej linii”. „Doria” przegrała po raz pierwszy na własnym stadionie w tym sezonie i straciła pierwsze bramki na Stadio Luigi Ferraris. Podopieczni Waltera Mazzariego spadli na trzynastą pozycję w ligowej klasyfikacji.

Derby Rzymu były bardzo emocjonujące.
Derby Rzymu były bardzo emocjonujące. (fot. gazzetta.it)

Na ten mecz czekali z niecierpliwością wszyscy kibice ligi włoskiej. Okazało się, że zarówno AS Roma, jak i Lazio stanęły na wysokości zadania i wspólnie stworzyły znakomity spektakl, który na długie miesiące zapadnie w pamięć fanom Serie A. Zdecydowanie lepiej wczorajsze spotkanie rozpoczęli zawodnicy niżej notowanego Lazio. Podopieczni Delio Rossiego od pierwszego gwiazdka sędziego byli stroną przeważającą i już w 12. minucie objęli zasłużone prowadzenie. Bramkę dla „Biancocelesti” zdobył doświadczony Tommaso Rocchi, który strzałem w długi róg pokonał bezradnie interweniującego goalkeepera AS Romy. Radość fanów i piłkarzy Lazio trwała jednak tylko siedem minut. W 19. minucie wyrównującego gola dla gospodarzy strzelił Mirco Vucinić, który powoli wyrasta na znakomitego jokera „Giallorossi” (w miniony weekend Serb strzelił dla Romy zwycięską bramkę w wyjazdowym pojedynku z Milanem – przyp. red.). Reprezentant Serbii celnym uderzeniem w perfekcyjny sposób zakończył ciekawą akcję zespołu gospodarzy. W dalszych fragmentach pierwszej połowy obie drużyny stworzyły po kilka dogodnych okazji strzeleckich, jednak na kolejną bramkę kibice musieli czekać aż do 42. minuty. Wówczas na prowadzenie wyprowadził Romę Alessandro Mancini, który ulokował futbolówkę w siatce rywali zza miedzy. Druga połowa była już nieco mniej emocjonująca. Wprawdzie od początku to Lazio przejęło inicjatywę, lecz podopieczni Delio Rossiego nie byli w stanie znaleźć skutecznej recepty na bardzo dobrze zorganizowaną defensywę AS Romy. W 56. minucie nadzieje rzymskiego Lazio na korzystny rezultat „pękły jak bańka mydlana”. Na 3:1 podwyższył Simone Perrotta i było już jasne, że AS Roma wygra derby „Wiecznego Miasta”. W 69. minucie cień szansy na remis przywrócił gościom Cristian Ledesma, lecz gol pomocnika Lazio obył już tylko na otarcie łez. Ostatecznie AS Roma triumfowała w derbowym pojedynku i przez najbliższe pół roku będzie mogła szczycić się prymatem w stolicy Włoch. „Giallorossi” znakomicie poradzili sobie bez Francesco Tottiego, który nie wystąpił we wczorajszym meczu z powodu kontuzji kostki. Z kolei Lazio kontynuuje fatalną serię i zajmuje obecnie…czternastą pozycję w tabeli Serie A, mając jedynie dwa punkty przewagi nad strefą spadkową. Natomiast Roma znajduje się zupełnie w innym położeniu i plasuje się na drugim miejscu w ligowej klasyfikacji.

Jak na mistrza przystało, Inter prezentuje w tym sezonie mistrzowska formę. „Nerazzurri” nie przegrali od dziesięciu kolejnych spotkań w Serie A i nadal zajmują pozycję lidera w klasyfikacji sezonu 2007/2008. Wczoraj podopieczni Roberto Manciniego nie dali najmniejszych szans beniaminkowi– FC Genoa 1893, wygrywając aż 4:1. Wszystkie bramki dla gospodarzy zdobywali piłkarze z Ameryki Południowej – Ivan Cordoba, Esteban Cambiasso, David Suazo i Julio Ricardo Cruz. Mistrzowie Italii od początku wczorajszego spotkania przejęli inicjatywę i narzucili rywalom swój styl gry. Nie było więc innej możliwości niż wygrana „Nerazzurri”, który powoli wyrastają na zdecydowanego faworyta do wywalczenia trzeciego z rzędu mistrzostwa Włoch.

Znakomicie wypadała rehabilitacja Juventusu Turyn za niedzielną porażkę w wyjazdowym meczu z SSC Napoli (1:3 – przyp. red.). Podopieczni Claudio Ranieriego pokonali wczoraj na własnym boisku drużynę Empoli 3:0, a bohaterem spotkania został David Trezeguet. Francuski napastnik skompletował hat-tricka i tym samym wysunął się na pozycję lidera w klasyfikacji najlepszych strzelców włoskiej ekstraklasy. Kibice „Starej Damy” musieli wykazać się wczoraj dużą cierpliwością. Po pierwszej połowie na tablicy wyników widniał bezbramkowy rezultat i wielu zwolenników „Bianconeri” obawiało się kolejnej wpadki swoich pupili. Okazało się, że w drugich czterdziestu pięciu minutach fani zgromadzeni na Stadio Communale w Turynie obejrzeli teatr jednego aktora. David Trezeguet skompletował klasycznego hat-tricka i praktycznie w pojedynkę wywalczył dla Juve zasłużone trzy punkty. Reprezentant Francji grał jak natchniony i raz po raz efektownie dryblował defensorów gości. Po wczorajszym zwycięstwie Juventus lepszym bilansem bramkowym wyprzedził w tabeli Fiorentinę i awansował na trzecią pozycję.

Wspaniałą passę kontynuuje także Fiorentina, która może poszczycić się identycznym bilansem jak Inter – dziesięć kolejnych meczów bez porażki. „Viola” pokonała wczoraj na własnym boisku rewelacyjnego beniaminka – SSC Napoli, choć trzeba przyznać, że przyjezdni z Neapolu postawili gospodarzom bardzo trudne warunki. Goście zagrali z wyżej notowanym rywalem bez najmniejszych kompleksów i przez całe spotkanie grali jak równy z równym. Fiorentina wykazała jednak lepszą skuteczność i dzięki trafieniu doświadczonego Cristiana Vieriego może świętować jednobramkowe zwycięstwo. Mimo wygranej, zespół z Florencji spadła z trzeciego na czwarte miejsce w tabeli, bowiem obecnie lepszym stosunkiem bramkowym może pochwalić się ekipa Juventusu. Z kolei SSC Napoli po 10. kolejkach plasuje się na bardzo wysokim, siódmym miejscu i coraz częściej w Neapolu mówi się, że piłkarze tamtejszego zespołu będą aspirować do walki o miejsca premiowane grą w europejskich pucharach.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze